sobota, 19 maja 2012

Chapter #1


Has a unique taste of victory, 
and if you tried this at about the same you can not even feel a note of superiority...

Ja już nie śpię, ja oglądam powieki. Leniwie otworzyłam oczy i odruchowo spojrzałam na zegarek, 7:03. Osz ty! Nie zdążę się przygotować! Jak oparzona wyskoczyłam z łóżka, przy okazji przewracając się o leżącego koło niego psa. Pognałam do łazienki, umyłam zęby, rozczesałam włosy i lekko roztrzepałam palcami. Wybiegłam z pokoju, znów przewracając się o leżącą tym razem pod drzwiami łazienki Muffinę, ten pies mnie prześladuje! Założyłam szare dresy, białą bokserkę i fioletową, męską bluzę. Wygrzebałam z szafy duży, czarny plecak i wrzuciłam do niego moje krawieckie cudo, kask, perukę, męskie dżinsy, biały, również męski t-shirt, soczewki i bandaż, a spod materaca wyjęłam mój klucz do szczęścia. Wcisnęłam jeszcze telefon w kieszeń i zeszłam na dół.
-Skarbie, jest dopiero 7:15, od kiedy ci tak śpieszno do szkoły?- spytała mama kiedy weszłam do kuchni się z nimi pożegnać.
-To już nie można wyjść szybciej z domu pod wspływem emocji związanych z kolejnym cudownym dniem edukacji?- spytałam wycierając jabłko o spodnie.
-Emily, leć po termometr! Ona na pewno ma gorączkę!- panikowała mamu kładąc mi rękę na czole (tak dla ścisłości, do rodzicielki Emily mówię mama, a do Evelyn która jest tak jakby żeńskim odpowiednikiem taty mówię mamu, no tak dla rozróżnienia).
-Nic mi nie jest, jesteście nienormalne. Kocham was pa.- rzuciłam na odchodne. W przedpokoju założyłam tylko białe supry i wyszłam z domu. Wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę, równo 7:20. Puściłam się biegiem w stronę mojego celu, ale zbyt długo mój poranny w-f nie trwał, bo z wielką siłą się z kimś zderzyłam.
-Chyba mi właśnie szwy w czaszce puściły.- wymamrotałam sama do siebie, mocno ściskając powieki z bólu, który przeszywał tył mojej głowy ponieważ nieźle grzmotnęłam nią o chodnik.
-Przepraszam nie chciałem, pisałem smsa, nie zauważyłem cię, przepraszam.- zaczęła się tłumaczyć moja przeszkoda.
-Dobra, pomóż mi wstać i będziemy kwita.- powiedziałam wyciągając rękę do góry i wciąż nie otwierając oczu. Poczułam jak czyjaś silna dłoń chwyta moją i ciągnie mnie z łatwością do góry. Kiedy już byłam w pionie przetarłam dłonią bolący tył głowy i otworzyłam oczy.
-Craver? A tobie gdzie tak śpieszno? Bo raczej wątpię że do szkoły.- spytał stojący przede mną Ashton.
-A niby czemu miało by mi nie być do szkoły śpieszno hę?- spytałam podnosząc do góry prawą brew.
-Po pierwsze: Craver, ty i szkoła? Po drugie: do szkoły bez makijażu nie chodzisz. Po trzecie: ten obóz koncentracyjny jest w przeciwna stronę.- powiedział rozbawiony. No zaprzeczyła bym tym dwóm pierwszym, ale trzeci mnie zmiażdżył.
-Idę do znajomej.- skłamałam podnosząc z ziemi plecak.
-Czyli dzisiaj rezygnujesz ze szkoły? To może pójdziesz ze mną i moimi znajomymi na wyścig motorowy o dziewiątej?- spytał z... nadzieją?
-Ymmm... nie lubię motorów.- to kłamstwo aż zabolało.
-Aaa... to może pouczyła byś mnie z biologii, tak zamiast dzisiejszych lekcji?- spytał przygryzając dolną wargę, aż miałam ochotę się zgodzić.
-Ash naprawdę dzisiaj nie mogę, muszę iść do tej znajomej, a ty na pewno jesteś już umówiony ze znajomymi na ten wyścig.- powiedziałam z bólem w głosie.
-Eh... no okej, może kiedy indziej?- spytał już mniej entuzjastycznie. Mi się zdaję czy mu na prawdę jest... przykro że mu odmówiłam?
-Z przyjemnością, ale teraz na prawdę muszę już iść. Pa Ashton.- powiedziałam ominąwszy go.
-Raczej do zobaczenia.- poprawił z uśmiechem, który ja odwzajemniłam. Spojrzałam na wyświetlacz komórki w celu sprawdzenia godziny, gadałam z Irwinem 15 minut! Znów puściłam się biegiem, tym razem nikt nie stanął mi na przeszkodzie.

This is so that we know two people with one to make friends, and the other fall in love, 
and what if it turns out that both people are one and the same ...?


-Musimy tam iść?- po raz chyba setny narzekała Perry.
-Jak nie chcesz to nie idź, nikt za tobą płakać nie będzie.- powiedziałem już lekko poddenerwowany.
-Ashton, trochę szacunku.- szturchnął mnie w ramię Luke. Wywróciłem oczyma i powróciłem do ilustrowania jakże ciekawego chodnika po którym szedłem. Myślałem o niej, czemu skłamała? Przecież dobrze wiem że motory to jej pasja, dlatego byłem pewny że się zgodzi. Może po prostu mnie nie lubi, nigdy nie próbowała zacząć rozmowy, nawet jak usiadła obok mnie to zaraz uciekła, eh... chyba po prostu nie jest mi pisana.
-Ash, co się dzieje? Idziemy na wyścig którym jarałeś się od dobrych dwóch tygodni, a ty idziesz jak na pogrzeb.- powiedział Calum kładąc mi rękę na ramieniu tym samym wyrywając z zamyślenia.
-Wszystko dobrze, zdaje ci się.- odpowiedziałem rzucając mu słaby uśmiech, chyba wiedział że nic więcej ode mnie teraz nie wyciągnie, odwzajemnił uśmiech i wrócił do Leigh-Anne.
Zajęliśmy swoje miejsca na widowni akurat kiedy zawodnicy startowali.
-I tak oto zaczął się wyścig rozpoczynający nowy sezon!- zaczął komentator, co roku, dokładnie 21 marca pierwszego dnia wiosny rozpoczyna się 'sezon motorowy'.
-Na prowadzeniu, niepokonany od lat Matthew Wood! Ależ proszę państwa, czyżby nasz nowicjusz chciał pokrzyżować plany naszej gwieździe?! Tak! Nowicjusz, do tego najmłodszy z zawodników tego sezonu, Taylor Black na prowadzeniu!!!- krzyczał komentator. Zacząłem uważniej przyglądać się nowemu chłopakowi o nazwisku Black. Jechał z niesamowitą prędkością z depczącym mu po piętach Wood'em, jego czarny strój i ciemny, wpadający w fiolet ścigacz śmigał przed moimi oczami coraz bardziej mnie zaczarowując. Wyścig zbliżał się ku końcowi.
-Czyżby Black chciał rozpocząć sezon swoją wygraną?! Zaraz się okaże! Jeszcze chwila i... Pierwszy wyścig w tym sezonie wygrywa Taylor Black!!!- krzyknął kiedy chłopak przejechał przez metę. Organizatorzy, inni zawodnicy i inni tym podobni mało ważni (bynajmniej dla mnie) ludzie, zaczęli zbierać się wkoło zwycięzcy. Wychyliłem się nieco przez barierkę, by lepiej przyjrzeć się ściągającemu kask chłopakowi. Spod nakrycia głowy wypadły jasne brąz, odkrywające jedynie płatki uszu włosy, od lśniących, szarawo-błękitnych oczu biła niezwykła radość i duma, nie wspominając o szerokim uśmiechu, miał trochę dziewczęcą urodę, ale wiele dziewczyn już piszczało jak oszalałe, o dziwo nawet Perry (jakiś w tym stylu [LINK]). Jak już minęło to całe gratulowanie, nagrody, oświadczenie że Black i jakieś inne psychole przeszły do następnego etapu, organizatorzy i tym podobni gdzieś zniknęli, zawodnicy rozeszli się do swoich 'przyczep', a ja jak oparzony pobiegłem za Black'em, zgubiłem go w tłumie, więc dobre dwadzieścia minut szukałem jego przyczepy z pomocą wskazówek ochroniarzy, kiedy w końcu dotarłem do mojego celu mało nie zszedłem na zawał jak zobaczyłem ilość dziewczyn oblegających przyczepę. Jakimś cudem przedarłem się przez ten rozwrzeszczany tłum i przez zbyt mocne naciśnięcie na drzwi wpadłem prosto do środka przyczepy lądując na podłodze.
-Nie musiałeś rozwalać zamka, wystarczyło zapukać.- zaśmiał się lekko dziewczęcy głos, podniosłem głowę do góry i ujrzałem chłopaka w czarnym, motocyklowym stroju, wyciągającego do mnie rękę, ująłem ją, a ten pomógł mi wstać. Po czym zamknął za mną drzwi, chwilę po majstrował przy zamku i go zamknął.
-Wystraszyłeś mnie, myślałem że to znów Wood.- powiedział wywracając oczyma.
-Znów?- spytałem podnosząc do góry prawą brew.
-Ta, jakieś 10 minut temu przylazł tu i groził że mam przegrać następny wyścig, bo pożałuje i bla, bla, bla, kije, mije, dzikie węże.- odparł z obojętnością.
-Nie obraź się, ale masz trochę dziewczęcy głos, no i trochę urodę.- powiedziałem zakłopotany, ta jego 'dziewczęcość' nie dawała mi spokoju.
-Nawet w wieku 18 lat można mieć mutację, a co do wyglądu, jednych obdarowali męskością, a innych słodkością.- powiedział zalotnie trzepocząc rzęsami na co się zaśmiałem.
-Rozumiem że ty należysz do tych słodkich.- powiedziałem z uśmiechem.
-No ba.- zaśmiał się. -Co cię do mnie sprowadza?- spytał opierając się o swój motor.
-Po pierwsze: chcę ci pogratulować świetnego wyścigu, gdybym nie wiedział to w życiu bym nie powiedział że jesteś nowicjuszem. Po drugie: nie umiem przyswoić sobie że jesteś starszy ode mnie. Po trzecie: sprowadza mnie tu twój motor, który aż się prosi bym skołował sobie taki sam.- powiedziałem przyglądając się jego cudeńku. Black się zaśmiał.
-Po pierwsze: dzięki. Po drugie: ty jesteś młodszy ode mnie?! Po trzecie: mogę ci takiego załatwić.- odpowiedział szeroko się szczerząc.
-Serio?! Załatwisz mi takiego?!- krzyknąłem podekscytowany.
-Jasne, tylko przestań krzyczeć.- zaśmiał się. W tej chwili zadzwonił mój telefon. Dzwonił Luke.
-Co?
-Ash, gdzie jesteś?
-A co?
-Bo idziemy do MSC, idziesz z nami?
-No spoko, to spotkamy się na miejscu, a mogę kogoś przyprowadzić?
-Kogo?
-Znajomego.
-No okej.
-I zamówcie mi teko szejka co zawsze, a i poczekaj chwilę.
-Chciałbyś skoczyć ze mną i moimi znajomymi na szejka?- spytałem zakrywając dłonią telefon.
-Spoko i tak nie mam planów.- uśmiechnął się.
-Super, jakiego chcesz szejka?- spytałem.
-Czekoladowo-bananowego.- odpowiedział.
-No to dwa szejki te co zawszę.
-Okej, dwa czekolada-banan, to czekamy.
Rozłączył się.
-To poczekaj na zewnątrz, ja się przebiorę i zaraz do ciebie przyjdę.- powiedział Black wyciągając z torby ciuchy. Pokiwałem głową na znak że zrozumiałem i wyszedłem na zewnątrz.

It's quiet acceptance makes us wish for many things, 
one of the most frequent is to pretend someone from whom we differ radically ...

No pięknie Tay! Właśnie wkręciłaś się w odgrywanie cudownego księcia na motorze, przed klasową elitą! Gdzie ty masz rozum?! IDIOTKA! Lecz chyba lepiej by było ująć 'IDIOTA'... Szybko zdjęłam strój i włożyłam na siebie wcześniej spakowanie dżinsy i t-shirt, do tego fioletowa bluza i białe supry, mam nadzieję że Ashton nie skapnie się że to ta sama bluza i buty, które dzisiaj rano miałam na sobie jako Craver.
-Już jestem.- powiedziałam wyskakując z przyczepy.
-No to idziemy.- powiedział Ash pokierował się w stronę wyjścia.
-Tylko uprzedzam że jeden z moich znajomych ma taką dziewczynę że... no widzisz i nie grzmisz. Może być trochę nieprzyjemna- skrzywił się na wspomnienie o dziewczynie, jak się domyślam chodziło mu o Perry.
-Grzmi, ale plastik nie przewodzi prądu.- powiedziałam.
-Dokładnie.- zaśmiał się. I tak gadaliśmy o różnych duperelach aż doszliśmy pod MSC, mimowolnie skrzywiłam się kiedy za szybą zobaczyłam Perry w dżinsowej miniówce, białym, skąpym sweterku i tego samego koloru botkach, nie licząc kryształkowych paznokci i kopertówki nie maiła na sobie nic różowego, szok, jakieś święto?
-Nie patrz się tak, wiem że jest okropna, ale jak zobaczy że się gapisz to pomyśli że ci zależy.- szturchnął mnie Ashton.
-Ta... ja wolę dziewczyny które nie nadają się jedynie do recyklingu.- skrzywiłam się. Ash się zaśmiał. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do stolika gdzie siedzieli znajomi Irwina.
-Hej to jest Taylor Black, Taylor to jest Leight-Anne, Calum, Luke, Michael i George.- przedstawił pokazując na każdego z osobna.
-Ekhem... chyba kogoś pominąłeś.- upomniała się Perry.
-Nie, nikogo wartego uwagi nie pominąłem.- powiedział siadając obok Luka.
-Owszem, siebie pominąłeś.- powiedziałam przypomniawszy że on mi się jeszcze nie przedstawił.
-Eh... skleroza. Ashton jestem.- wyszczerzył się ukazując dołeczki w policzkach. Zajęłam miejsce koło Leigh, a Ash podsunął mi szejka.
-To ty dzisiaj wygrałeś wyścig prawda?- spytał George.
-Tak, zgadza się.- powiedziałam upijając łyk zimnego napoju.
-Gratulacje, stary jesteś wielki.- trącił mnie ręką Calum. Uśmiechnęłam się szeroko i ukradkiem spojrzałam na przyglądającego mi się z wielkim uśmiechem Asha, chyba spaliłam buraka.
-Tak to było świetne jak tak wywijałeś na tym yyy... no torze, jak zawodowiec.- wypiszczała Edwards chichocząc na końcu. -A tak w ogóle to jestem Perry, Ashton nigdy nie raczy przedstawić tych najbardziej godnych uwagi, sam myśli że jest pępkiem świata.- dodała patrząc morderczym wzrokiem na Irwina.
-Młoda przestań farbować włosy, może jakimś cudem zdołasz ocalić, być może jeszcze istniejące resztki rozumu, najwyraźniej ta farba mocno wpływa na jego braki.- powiedziałam ponownie upijając szejka. Perry i Luke spojrzeli na mnie  morderczym wzrokiem, a cała reszta po porostu zaczęła się śmiać. Siedzieliśmy tam dobre dwie godziny, rozmawiając o szkole, o motorach, nabijając się z niskiego intelektu Perry itp.
-Black gdzie idziesz?- spytał mnie Ashton kiedy już mieliśmy się rozchodzić.
-Jeszcze kopsnę się na przyczepę, muszę wziąć torbę ze strojem i kask.- odpowiedziałam.
-To cię odprowadzę.- oznajmił z uśmiechem, odpowiedziałam tym samym.
-I jak ci się widzi moja paczka?- spytał zabawnie poruszając brwiami, kiedy już oddaliliśmy się od reszty.
-Wszyscy są super, oprócz Perry.- odpowiedziałam. -Tylko zastanawiam się czemu ty nie masz dziewczyny.- powiedziałam kątem oka spoglądając na Irwina.
-Dziewczyna która mi się podoba nie należy do naszej grupy, po za tym ona chyba mnie nie lubi.- powiedział spuszczając głowę w dół.
-Opowiedz mi o niej.- poprosiłam trącając go ramieniem.
-Jest śliczna, prawie mojego wzrostu, ma śliczne jasnozielone oczy, brązowe krótkie włosy, piękny uśmiech, delikatną figurę, no i jest bardzo mądra, świetnie się uczy, uwielbia motory, chciałem się jakoś do niej zbliżyć, więc pogadałem z wiewiórą i odstawiliśmy teatrzyk z którego wyszło że ta dziewczyna będzie mnie douczała z biologi. Dzisiaj chciałem by poszła ze mną na ten wyścig, ale odmówiła, skłamała że nie interesują jej motory, a kiedy zaproponowałem olanie dzisiejszych lekcji, wyścigu i w zamian zaproponowałem by mnie pouczyła z biologi to wymigała się wyjściem do znajomej. A wiesz co jest w tym najśmieszniejsze?- spytał. Spojrzałam na niego pytająco.
-Ze ona też ma na imię Taylor.- spojrzał na mnie i się zaśmiał, musiałam mieć na prawdę komiczną minę. O mamo Ashton Irwin mnie lubi... oddychaj!
-Dobra już jesteśmy, to do zobaczenia Black.- powiedział Ashton i zaczął się oddalać.
-Do zobaczenia.- rzuciłam. Weszłam do przyczepy, przebrałam się znów w poranne ciuchy, zdjęłam perukę, soczewki i upewniwszy się że niema nikogo niepożądanego w zasięgu wzroku wyszłam z przyczepy i pokierowałam się do domu.
Weszłam do domu niechcący trzaskając drzwiami.
-Tay to ty?- krzyknęła z salonu mamu.
-Tak.- odpowiedziałam ściągając buty. Do przedpokoju weszła mamu i wyciągnęła do mnie rękę trzymającą telefon.
-Do ciebie.- powiedziała chytrze się uśmiechając, no to chyba dzwonił ktoś płci męskiej.
-Tak?
-Hej Tay, tu Ashton.
-No hej.
-Mogłabyś mnie jutro poduczyć z biologi? Wiem że jutro sobota, jak masz jakieś plany, albo najzwyczajniej nie masz ochoty to zrozumiem.
-Z przyjemnością jutro cię poduczę.
-Naprawdę?! Super, to przyjdę do ciebie o 14:00, do jutra Taylor.
-Do jutra Ash.
Rozłączył się. Kiedy skończyłam rozmowę w przedpokoju znajdowały się już obie kobiety.
-Co?- spytałam patrząc na ich głupie uśmieszki.
-Taylor ma chłopaka, Taylor ma chłopaka...- zaczęły śpiewać.
-Z kim ja mieszkam.- powiedziałam i oddając im telefon poszłam na górę. Położyłam się na łóżko i patrząc w sufit analizowałam cały dzień. Wygrałam wyścig, wszyscy uwierzyli w moją grę aktorską, nieźle zjechałam Perry, Ash mnie lubi i chce się spotkać w sobotę by się pouczyć, NAJLEPSZY DZIEŃ W ŻYCIU! Chyba zraz to sobie w kalendarzu zapiszę. Przez resztę dnia praktycznie nic nie robiłam, jedyne to zajrzałam do książki od biologi, by wiedzieć z czego jutro pouczyć Irwina. Zasnęłam znów wspominając ten cudowny dzień...

12 komentarzy:

  1. Fajny :P Bardzo oryginalny pomysł, najlepsze było jak udawała chłopka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ A z perspektywy chłopaka trochę trudno mi się pisało, bo gdzie nie gdzie niechcący zamiast rodzajem męskim pisałam żeńskim więc musiałam się z tym bardzo pilnować, dzięki za miłe słowa ^^

      Usuń
  2. Juhu :D No nareszcie dodałaś rozdział :D Myslałam, ze Cię w Shool zabije:**
    A tak propo shool przypomniała mi sie religia i nasze Dance Makabr,majteczki w kropeczki,stokrotke i kuram Cię :**
    [P]ani, [J]a
    p:Natalka w domu wszyscy zdrowi?-
    J: NO na maxa tyko nie ja ; D
    O lol :D
    :***
    Czekam na druggi ; *
    A w szkole zobaczymy Ms.Drewniaku :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałam go tydzień temu geniusu ;p
      Z ta religią to z Nicolle z tym kuram cię to mnie rozwaliłyście xD
      I ty chyba na prawdę chcesz dostać w bankę z moich drewniaków kurczaku!

      Usuń
    2. Ha ha ha ha :D Jprdl :D
      Kuram Ciiie :**
      Oj tam oj tam :D
      Dziasiaj nie dostałam w ryjek i mam nadzieje, ze tak zostanie :D OMG! Jutro diagnoza z matmy moja kochana :D Bedziemy od siebie saciagać :D A jak na razie to trza zrobic zadanie z polaka -.-
      Jakie wtf?!
      Ja nie moge sama z siebie ; D
      Myslałam, ze dzisiaj sie chyba powiesze tak fatalnie sie czyułam... Jebane dołki -.-
      A tak propo dzisiejszego dnia to:
      Powiem Ci osobiście czemu płakałam na swietlicy,ale podpowiem, ze chodzi o wspomnienia.
      Za dużo tego wszytskiego na mojej głowie. Po prostu przytłaczam sobie w jednym momęcie te wszystkie wspomnienia
      Moje stoprocenta i Jonasza. Nieraz nawet Pawła i Maćka,ale jakoś sie zyje. Tam z szymonem to dalej gadam,ale ci frajerzy za dużo mi wyrządzili. Od nich już nic nie chce. Jedyne czego wymagam od stoprocenta to przeprosiny. Potraktował mnie jak szmate, która nic nie znaczy. Wiem... Ty nie wiesz jak to jest kiedy ktos zdradzi cię z jakąś laską,której nie zmasz. Płakałam po tym 2 miesiące. Nie moge sie nawet do teraz ogarnąć. Po Pawle były większe częsci roku, bo aż 8 miesięcy. Nie potrafiłam sobie wtedy poradzić, a teraz? Teraz daje rade, bo mam Kube,ale boje sie, ze on mnie tez zrani. Teraz to pisząc to siedze i ledwo widze litery, bo łzy zalewają mi oczy. Przypominam sobie wszystkie chwile ze stoprocentem. Po prostu zamykam oczy i widze nas. Ja on i nic. My ogarnięci dawnym szczęsciem i niczym. Po prostu mam całą klawiature mokrą o łez. Masakra. reszte powiem C i później... Wole gadać w realu. Teraz ide sie przejśc usiąsc na trafie i popaczać w niebo. Wiem, ze wy macie tego dosyć jak sie wam wyżalam i jak wam płacvze o tym co było,ale musicie mnie zrozumieć. Ostatnio Ola zobaczyła osobe podobną do stoprocenyta i jakąs laske podobną do celiny. Chciały do nich iść,ale ja nie chciałam i poprosiłam Nicoll, zeby ze mną poszła górą,a Ona no ,ale ja chce! na co ja no plis chodz gorą ze mną prosze cie Nicolle, a ona no jezu! A ja mówie: Jak checsz to sobie tamtędy idź! I wydarłam sie ze łzami w oczach czy wy nie rozumiecie, ze mnie to boli?! I sie rozryczałam... Teraz wiem, ze was t denerwuje. Ten mójn płacz i krzyk o pomoc... Przepraszam was za to. . . ; (

      Usuń
    3. Kurczaku, pierwsza rzecz: czy ty jesteś skarbeczku świadoma tego że właśnie publicznie opowiedziałaś gorsze pół swojego życia na blogu który jest dostępny dla baaaaaaardzo dużej ilości osób? Rzecz druga: mnie to nie denerwuje że ty się wyżalasz, już ci mówiłam, nawet jak się pokłócimy, pożremy w najlepsze, to wystarczy że zadzwonisz i ja już będę u ciebie gotowa podstawić ramię do wypłakania się, nastawić uszu by wysłuchać co ci leży na serduszku i wygłosić przemowę którą postaram ci pomóc i choć odrobinę pocieszyć. Rzecz trzecia: na mnie zawsze możesz liczyć. Kuram Cię kurczaczku ;)

      Usuń
  3. ech, sorka, gdzies indziej zamiesciłam swoj komentarz! jestem taka nieogarnieta w tym co robię!
    Blog uraczył mnie! i naprawde miło się czyta, więc oby tak dalej ;)
    Pojawiła się nowa notka na [calme-sur-moi.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh tam, musiała byś zobaczyć mój nieogar ;)
      Dziękuję bardzo za te miłe słowa miód na serducho ♥
      A Twojego bloga to ja kocham, kocham głębię i prawdziwość z jaką piszesz, podziwiam Cię

      Usuń
    2. Nie ma jak sie z tobą kontaktować, aby informować cię o nowych NN! Ja powdziwiam twój zapał do pisania, który sie opłaca! Bo to jest cudne! *.*

      Korzystając już z okazji jest NN na : http://calme-sur-moi.blogspot.com/2012/06/strach.html
      zabrałam się za twój temat, który zechciałaś poruszyć <33
      z uwielbieniem M_franka <3

      Usuń
  4. Genialny! Czekam na drugi rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny i woow ! latwo i super sie go czyta !
    zapraszam chetnie do mojego ( nowego ) bloga !
    Niedawno dodalam pierwszy rozdzial i zapraszam do skomentowania :)
    Ja jestem twoim obserwatorem, ja tez chetnie cie zapraszam bys ty tez byla moim :)
    http://perfectclothesareperfectlove.blogspot.co.uk/
    zawsze sie owdzieczam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog :D
    Jeden z nielicznych które mi się tak podobają :D
    Wydaje mi się że Zayn będzie mieć dylematy czy nie jest gejem bo możliwe że na tym spotkaniu między nimi zaiskrzy :D
    Zapraszam do siebie i liczę że zostawisz po sb ślad :D

    http://diary-strewn-with-roses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń